Tymi kolczykami przełamałam pewne tabu dotyczące haftowania drugiego identycznego przedmiotu.
Tak jak nie udawało mi się wykonać kolejnego, takiego samego naszyjnika, tak samo nie mogłam się zmusić do wykonania pary identycznych kolczyków.
Tym razem jakoś poszło. I powstały. I poszły w świat. Może nie tak daleko - bo do Krakowa.
Wymiary wstawki haftowanej 18 x 13 mm. Długość całych kolczyków wraz z haczykiem 37 mm. Haft na filcu.
To broszka, powtórka, jak zwykle podobna do poprzednich, ale jak zwykle trochę udoskonalona. Zamówiła ją dla siebie pani Grażyna jako "babciną broszkę".
Wymiary wstawki haftowanej: 25x18 mm.
A naszyjnik (z gatunku moich ulubionych) zamówiła swojej córce Kasi. Najdziwniejsze jest to, że Kasia dość dawno temu, jako bardzo młoda panienka chodziła na moje zajęcia robótkowe w Ośrodku Kultury. Teraz jest na tyle szacowną kobietą aby zostać obdarowaną moim naszyjnikiem. Pozostaje mi westchnąć - jak ten czas leci.
Wymiary wstawki haftowanej 25x25 mm.
niedziela, 31 stycznia 2016
niedziela, 24 stycznia 2016
Mały medalionik z filcem w tle i stoisko z dziwnymi słodyczami.
Maleństwo, 25 mm średnicy. Haft tym razem na filcu. To taka nowinka, która będzie pojawiać się za każdym razem kiedy będę wykonywać jakąś miniaturkę.
W czasie wakacyjnych wędrówek po Warszawie na takie stoisko nagle się natknęłam. A że lubię starocie to się zatrzymałam i oczom nie wierzę.
Wokoło roznosił się cudny zapach wanilii, kakao... dobrych parę sekund trwało zanim zorientowałam się, że zardzewiałe przedmioty to nie wykopaliska, a słodycze z czekolady pokrytej patyną !
Naszym ochom i achom nie było końca... tylko zapomniałam nazwę firmy, a obiecałam reklamować !
W czasie wakacyjnych wędrówek po Warszawie na takie stoisko nagle się natknęłam. A że lubię starocie to się zatrzymałam i oczom nie wierzę.
Wokoło roznosił się cudny zapach wanilii, kakao... dobrych parę sekund trwało zanim zorientowałam się, że zardzewiałe przedmioty to nie wykopaliska, a słodycze z czekolady pokrytej patyną !
Naszym ochom i achom nie było końca... tylko zapomniałam nazwę firmy, a obiecałam reklamować !
sobota, 16 stycznia 2016
Naszyjnik z malinowymi różyczkami i chwalę się cebularzami.
Naszyjnik z różyczkami w kolorze... malinowym? Na czarnym lnie. Wymiary wstawki haftowanej 30 x 40 mm. Jak w większości wypadków trafił do właścicielki w oprawie antycznej.
Cebularze chodziły za mną już długo. Za cebulą specjalnie nie przepadam, ale ciasto drożdżowe i sam fakt, że potrawa ma korzenie żydowskie... hmm
Spontanicznie, po śniadaniu nastawiłam w automacie do chleba ciasto drożdżowe z przepisu dołączonego do urządzenia na "małe bułeczki". Do zwykłej mąki dodałam trochę razowej i łyżkę otrębów orkiszowych.
Potem dopiero zaczęłam poszukiwania inspiracji do farszu. Wybór padeł na bloga Smaczna Pyza. U niej też podpatrzyłam patent na zrobienie wgłębień przy pomocy szklanki.
Do usmażonej cebuli dodaje się śmietanę i tu olśniło mnie. Zapach który powstał przypomniał mi coś czym polewało się u nas potrawy z ziemniaków: cebula smażona na smalcu własnie ze śmietaną - charakterystyczna dla kuchni litewskiej. Przeczesałam pół internetu, ale nazwy tej omasty nie znalazłam.
Wprawdzie na Suwalszczyźnie cebularze znaną potrawą nie były, ale coś tam wspólnego jednak jest.
Po upieczeniu wysłuchałam szeregu cennych wskazówek, od domowników.
Maleństwo:
- "Nie smakują mi, nie będę tego jadła" ( pizzy też nie jada, więc mnie to specjalnie nie zdziwiło)
Młody:
- "Dlaczego tak dużo cebuli? zjadłbym wszystko tylko żeby sera więcej było, a nie cebuli"
Mąż:
- "Fajne, szkoda tylko, że bez mięsa"
Najstarsza:
- "Zrobisz mi takie jak przyjadę? Ale cebulę wydłubywać będę."
Spokojnie, jestem przyzwyczajona. I dobrze, że więcej dla mnie zostanie. Jestem zachwycona ich smakiem.
Cebularze chodziły za mną już długo. Za cebulą specjalnie nie przepadam, ale ciasto drożdżowe i sam fakt, że potrawa ma korzenie żydowskie... hmm
Spontanicznie, po śniadaniu nastawiłam w automacie do chleba ciasto drożdżowe z przepisu dołączonego do urządzenia na "małe bułeczki". Do zwykłej mąki dodałam trochę razowej i łyżkę otrębów orkiszowych.
Potem dopiero zaczęłam poszukiwania inspiracji do farszu. Wybór padeł na bloga Smaczna Pyza. U niej też podpatrzyłam patent na zrobienie wgłębień przy pomocy szklanki.
Do usmażonej cebuli dodaje się śmietanę i tu olśniło mnie. Zapach który powstał przypomniał mi coś czym polewało się u nas potrawy z ziemniaków: cebula smażona na smalcu własnie ze śmietaną - charakterystyczna dla kuchni litewskiej. Przeczesałam pół internetu, ale nazwy tej omasty nie znalazłam.
Wprawdzie na Suwalszczyźnie cebularze znaną potrawą nie były, ale coś tam wspólnego jednak jest.
Po upieczeniu wysłuchałam szeregu cennych wskazówek, od domowników.
Maleństwo:
- "Nie smakują mi, nie będę tego jadła" ( pizzy też nie jada, więc mnie to specjalnie nie zdziwiło)
Młody:
- "Dlaczego tak dużo cebuli? zjadłbym wszystko tylko żeby sera więcej było, a nie cebuli"
Mąż:
- "Fajne, szkoda tylko, że bez mięsa"
Najstarsza:
- "Zrobisz mi takie jak przyjadę? Ale cebulę wydłubywać będę."
Spokojnie, jestem przyzwyczajona. I dobrze, że więcej dla mnie zostanie. Jestem zachwycona ich smakiem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)