W pierwszym odruchu miałam nieprzemożoną ochotę opisania tego co mnie spotkało/spotykało podczas pobytu w szpitalu i wyżalenia się światu.... z czasem złość i zdziwienie mi przechodzi, a że nie ma w zwyczaju blogowym opisywać wątków osobistych to i ja postanowiłam ich zaniechać.
No, nie. Nie wytrzymam. Chociaż trochę napiszę. Po pierwsze: pamiętacie akcję "Rodzić po ludzku"? - zmieniła podejście lekarzy i położnych do rodzących kobiet. Czy nie przydałaby się akcja "Leczyć się w szpitalu po ludzku"?
Nie jestem osobą przewrażliwioną i nie czepiam się drobiazgów. Ale nie daje mi spokoju przyzwolenie na to, że pielęgniarka na wieczornym dyżurze terroryzuje staruszka po operacji. On prosi o przyniesienie protezy (jesteśmy na sali pooperacyjnej). Prosi raz, prosi, drugi. Prosi wiele razy i widać, że ciężko mu się rozmawia bez tej protezy i bardzo mu na niej zależy. Pielęgniarka biega, ciągle zajęta, protezy nie przynosi, a w końcu jak się nie zdenerwuje, "co za upierdliwy dziadek, tylko proteza i proteza ! po co mu ona! żeby chociaż mógł jeść to rozumiem !?". Dziadkowi też puściły nerwy i lekko pielęgniarkę zwymyślał. Protezę przyniosła, trochę skruszała i wtedy się okazało, że dziadek po włożeniu ząbków okazał się bardzo nobliwym starszym panem. Okazało się, też, że gdyby miał ją od początku to prawdopodobnie nikt nie ośmieliłby się nazwać go upierdliwym dziadkiem czy staruszkiem, bo był to ktoś komu należy się "szacunek od pierwszego wejrzenia". Aż strach pomyśleć jak ta pani traktuje tych zwykłych, prostych dziadków.
Na drugi dzień zawarłam bliższą znajomość z tą pielęgniarką. Wysłuchałam jej długiego monologu jak to ona się nie rozczula nad sobą, pomimo, że na emeryturze to pracuje i czuje się świetnie, bo jest aktywna, a po operacji to od razu wstała, a jak tylko wyszła to zrobiła i przyniosła zakupy, ugotowała obiad.
I pewnie słuchałabym jej z przyjemnością gdyby nie fakt, że monolog miał być aluzją do mojej zdechlakowatości, bladości, wiotkości i słabości pooperacyjnej. Nie wzięła tylko pod uwagę, że miałam bardzo słabą morfologię i dyżurujący w nocy lekarz otrzymał reprymendę od zwierzchnika, że mi krwi nie podał już przed nocą, jak tylko zgłosiłam, że coś ze mną nie tak i zrobiono mi badania krwi. A byłam tak słaba i wyczerpana walką o przetrwanie, że nie byłam w stanie nic jej na to odpowiedzieć.
Miało być o ręczniku babci mojego Męża. Ręcznik znalazłam na dnie komody mojej teściowej w trakcie poszukiwań haftów babci Jankowskiej o której twórczości pisałam TU. Ręcznik przyjechał z babcią Czesią z Bokin, miejscowości należącej do województwa podlaskiego. Prawdopodobnie haftowała go babcia Czesia, ale pewności nie mamy, a ja osobiście to mam nawet wątpliwości. Bo gdyby go wyhaftowała, to czemu nie popełniła innych dzieł? Szydełkowała, owszem, więc może chociaż koronka jest jej dziełem? Faktem jest, ze ręcznik jest (babci już od paru lat nie ma). Wzór haftu jest bardzo nietypowy, miałam nadzieję że coś podobnego znajdę w publikacjach o których za chwilę, ale niestety, nie znalazłam wzoru nawet ciut podobnego.
Dzięki wpisowi na blogu chagi, dowiedziałam się, ze Muzeum Podlaskie w Białymstoku zajęło się ręcznikami ludowymi, wypożycza je od posiadaczy, opisuje, fotografuje (własne eksponaty też) i wydaje album im poświęcony. I mało tego, że album to jeszcze i wzorniki. Można do nich napisać i otrzymać je, trzeba tylko pokryć koszt przesyłki. Co też niezwłocznie zrobiłam i dziś przesyłkę otrzymałam. Na wzornik z haftem krzyżykowym się już nie załapałam. Album jest świetny. Eksponaty od osób prywatnych mają duże, ładne zdjęcia, egzemplarze muzealne - nie. Czyżby po to, żeby zachęcić do odwiedzin w muzeum i przyjrzenia im się z bliska? :-) Obiecuję solennie, w Białymstoku bywam, nawet i w tym tygodniu byłam, ale zawsze coś ważnego trzeba załatwić....latem zwiedzanie Białegostoku i muzeum, koniecznie.
Trochę zdziwiło mnie, że Wzornik w tytule ma "...tradycyjnych haftów i koronek ręcznika ludowego" ale wewnątrz wzorów koronek nie znalazłam. Są wzory haftów, trzeba byłoby je sporo powiększyć żeby otrzymać rozmiar pierwotny. I wzór który od razu rzuciła mi się w oczy (skradł mi serce) na stronie 20, okazał się nie w 100 % odwzorowany. Żebym nie wyszła na złośnicę, ale..... brakuje jednego listka :-)
Jeśli chcesz pooglądać ekspozycję ręczników, to one są w oddziale w Bielsku Podlaskim a nie w Białymstoku :). We Wzorniku znalazłam więcej braków, ale są zdjęcia oryginalne, więc można to uzupełnić samemu :). Co do tytułu i słowa koronka, to są to dwa pierwsze zeszyty, następny będzie właśnie z wzorami koronek i to może w tym roku. Mają być też dodruki, to może uzupełnisz ten z haftem krzyżykowym.
OdpowiedzUsuńDostali dotacje więc raczej na 100% w tym roku
UsuńEch ja marzę o tym, że zrobią dodruki poprzednich w tym makatek kuchennych.
Fajnie by było, wzornik makatek :) Dostępna obecnie publikacja o makatkach, też jest fajna.
UsuńDużo zdrowia! I nie martw się, nawet akcja rodzić po ludzku calej Polski nie zmieni :/ potrzeba zmiany nastawienia osób pracujących w służbie zdrowia, także na porodowkach...
OdpowiedzUsuńCiesze się,że dzięki mojemu osobistemu wpisowi mogłam poznać tak kreatywna osobę jak Ty... pewnie będę częstym gościem :)
OdpowiedzUsuńAno zapraszam, ja bywam u Ciebie za każdym nowym wpisem :-)
Usuń