Zgodnie z zapotrzebowaniem powstała czapeczka dla Maleństwa. Taka ogólnie bezwymiarowa, będzie dobra zapewne przez najbliższe kilka lat... mocno elastyczna i rozciągliwa. Powstała z resztek moherów i puchatych nitek, jakie posiadam poupychane w pawlaczach i innych zakamarkach. Po raz pierwszy wykończyłam brzeg oczkami rakowymi, zwykle robię go w wachlarzyki. Oczka rakowe bardzo mi się podobają, są bardzo dekoracyjne i przesympatycznie się je wykonuje. A że czapeczka włóczkowa jest, kolorowa jest, i optymistyczna jest też, więc zgłaszam ją na wyzwanie Szuflady "Na jesienną chandrę".
Prześliczna czapeczka! A jakie super logo wyzwania - powodzenia ci życzę w tymże wyzwaniu.:)
OdpowiedzUsuńcudna! życzę powodzenia:)
OdpowiedzUsuńcześć. Jestem pierwszy raz na blogu i nigdzie nie mogę znaleźć, czy sprzedajesz gdzieś swoje prace albo czy przyjmujesz zamówienia? Szczególnie spodobał mi się ten afrykański medalion.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Justyna
Teoretycznie nie sprzedaję (jeszcze) bo nie mogę jakoś się zabrać za wystawianie.... ale jest możliwość zamówienia pod warunkiem, że poda się cenę jaką chce się zapłacić :-) Pozdrawiam i dziękuję za zainteresowanie.
UsuńCzapeczka cudo :))) a kociak niesamowity :)
OdpowiedzUsuńŚliczna, kolorowa, ciepła czapeczka. Trzymam za Ciebie kciuki.
OdpowiedzUsuńCudna jest, taka dziewczęca i czyściutko wykończona! No i ten kwiatek! Kocham takie czapeczki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za udział w wyzwaniu Szuflady i życzę powodzenia!