Zazdrość to brzydkie uczucie, ale przyznam się, że zazdroszczę.... większości Was zazdroszczę - wiosny.
Nie tylko tej, ubiegłorocznej, ale każdej wiosny od wielu lat, którą miała i cieszyła się cała Polska podczas kiedy my na Suwalszczyźnie walczyliśmy z przymrozkami, a czasem i zwałami śniegu.
Jak ja strasznie zazdrościłam.... teraz może już mniej, z wiekiem chyba się zaczęłam z tym godzić. Coroczne telefoniczne pogaduchy z cioteczkami z Krakowa: co? mirabelki już tracą płatki kwiatów?.... u nas dopiero zawiązki liści pojawiły się na krzakach .... a zieleń to na razie tylko w domyśle jest....
W ubiegłym roku to nawet pobiegłam z aparatem, a co tam niech zobaczą jak my tu mamy, zawsze nam zazdrościli tych Mazur, nawet myślą o przeprowadzce. Pokazałam jak ta nasza wiosna wyglądała, w Krakowie kwitły forsycje, spacery z krótkim rękawem, a u mnie w ogrodzie szaro-buro, zieleń jeszcze w przyczajeniu.
Kurtki zimowe jeszcze nie wyniesione.
Na własnej skórze doświadczałam i naocznie oglądałam kiedy jeździłam ze szkoły do domu. Pociąg wyruszał z Bieszczad, ja wsiadałam do zmrożonego w Sanoku, albo Krośnie..... zanim dojechałam do Warszawy sople tajały, babeczki w płaszczykach cieniutkich (ja oczywiście w kurtce ciepłej, która za śpiwór służyła w podróży). Cieplutko, deszczyk pada, jedziemy w kierunku Suwałk. Zanim dotrę na miejsce znowu sople zwisają za oknem, ludziska poubierane jak na Syberii.... no tak, bo to "Polski biegun zimna" jest.
Zwróciliście kiedyś uwagę na mapę podczas prognozy pogody.... brrrrr.
Ja nawet teraz, kiedy przeprowadziłam się na Mazury widzę różnicę w temperaturze. Kiedy u nas leżą resztki śniegu, w okolicach Sejn są jeszcze zaspy, a i temperatura zazwyczaj jest niższa. No to się pocieszyłam.... zawsze to już mam bliżej do tej wiosny mieszkając tu.
Istnieje teoria, że głęboko pod Suwalszczyzną leży wieczna zmarzlina i stąd to zimno, ale na ile to jest prawda....?
Coś dla oka:
Biżuteria pozuje w towarzystwie alpaki z jedwabiem, którą zaczęłam przewijać z motka. Cieniutkie toto, delikatne, lekko połyskujące, nie ma innej możliwości .... tylko biżuteria z niej powstanie... niech się powoli oswaja...
Komplet z haftowanymi różyczkami rococo, wykonany na zamówienie, ale całkiem niewykluczone, że się klientce nie spodobał, bo już mija kolejny dzień odkąd wysłałam jej zdjęcia, a ona nie daje znaku życia... może nie ma odwagi powiedzieć, ze się rozmyśliła? albo, że niepodobny do tego który jej się spodobał? (ups.... już się zgłosiła).
Ps.1 Pada ciepły deszczyk. W oczach zaczynają się pojawiać pączki liści na drzewach, jest nadzieja, że się po nocy zazieleni. Fakt, do tej pory sucho było.
Ps.2 Znowu stryszek odwiedziły kuny. W środku nocy. Akurat wzięłam tabletkę od bólu głowy i jeszcze nie zdążyłam zasnąć. Być może tylko dlatego je usłyszałam - stukanie pazurków o blachę, a potem gonitwy. Przypomniałam sobie, ze mieliśmy kupić spray odstraszający... tymczasem rozrzuciliśmy paczkę lawendowej naftaliny. Pachniało tak, że kręciło nam w nosie.
Iście mistrzowska robota! Komplet jest boski. Oczu nie można oderwać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Komplet cudowny, nigdy się nie mogę do końca napatrzeć na te róże :)
OdpowiedzUsuńMimo, że mieszkam bardziej na południu, to i tak nie do końca widać tą wiosnę - od kilku dni pada, wieje, ale przynajmniej jest te 12 stopni na plusie (chociaż wcale tego nie czuć) :)
No powiem ci, bez słoika z miodem to ja do ciebie nie ważę się podejść... Komplety piękne, takie babskie i połączone z tradycyjnymi motywami. Lubię jak ktoś robi orginalne rzeczy, a nie chłam. Kłaniam się nisko, padam na klepisko... Miło mi będzie oglądać twoje prace częściej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńbardzo piękny komplet :) pasuje i na codzień i od święta :) idealnie wykonana praca. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo piękny komplet. Czy Pani sprzedaje takie rzeczy? Jestem zainteresowana kupnem wisiorka. Proszę o kontakt.
OdpowiedzUsuń